Dodaj Komentarz
Komentarze (28)
ibartek
20 września 2017 20:15
Odpowiedz
Quote:Mam też nadzieję, że się komuś to przyda, bo kurde, trochę nad tym siedziałam!no kurde, przeczytane. czekam na cd.
aero
21 września 2017 12:12
Odpowiedz
Dzięki wielkie za odzew, już biorę się do pisania kolejnej części
:D
testowyuser123
24 września 2017 18:45
Odpowiedz
Super relacja! :) A w jaki sposób załatwiałaś nocleg i ile płaciłaś za noc?
Pozdrawiam
testowyuser123
24 września 2017 18:45
Odpowiedz
Super relacja!
:) A w jaki sposób załatwiałaś nocleg i ile płaciłaś za noc?
Pozdrawiam
dziadeklata
24 września 2017 19:06
Odpowiedz
@testowyuser123- Aero napisała na wstępie : ,,... dzięki uprzejmości znajomych miałam możliwość spędzić ponad miesiąc w Nowym Jorku''
firley7
24 września 2017 21:50
Odpowiedz
Czy drapacze chmur mogą być interesujące?Tak, jeśli są ciekawie przedstawione tak jak w Twojej relacji
:)Nowy Jork zachęca do odwiedzin.
aero
24 września 2017 22:38
Odpowiedz
Dokładnie, życie w NY jest (dla mnie przynajmniej
;)) koszmarnie drogie, sam bilet miesięczny na komunikację to koszt 130$. Dobrze chociaż, że dolar teraz spadł. Ogólnie skrobnę później jakąś notkę na temat cen. Za to ubrania/buty mają mega tanie (na moją zgubę
:D).@firley7 interesujące czy nieinteresujące, na pewno robią wrażenie:D
cccc
25 września 2017 00:39
Odpowiedz
Swietna Relacja i fajne fotki!Aero napisał:Top of the Rock – tu moje mini rozczarowanie, bo miało być fajniej niż na Empire...a nie było Tutaj chyba zawiniła kwestia pory – wyczytałam, że najlepiej wybrać się przed zachodem. I to był błąd, bo Central Park już nie wyglądał tak ładnie. Ja polecam więc wizytę wcześniej, gdy jest duuużo słońca.Ja bylem pod koniec maja, mialem hotele przy samym Central Park, widzialem tylko z okien hotelu i helikoptera, ale ani razu tam nie bylem, nastepnym razem postaram sie odwiedzic.
:DPozdr.
aero
17 października 2017 18:21
Odpowiedz
Dzisiaj dla odmiany post bardziej praktyczno-informacyjny, post bardziej obrazkowy będzie w piątek (jak tak się zapowiem to będę miała większą motywację do pisania
:D). debetowa czy kredytowa? jak już wspominałam dawno temu, za siedmioma wzgórzami, siedmioma lasami - znaczy się w pierwszej części - korzystałam z karty T-Mobile w dolarach. Przed wyjazdem przeglądałam forum i czytałam o problemach związanych z polskimi kartami. Chodzi mianowicie o to, że chociaż karta jest debetowa, to w USA działa tylko jako kredytowa. Przy płaceniu sprzedawca się zawsze o to pyta, bo debetówkę wkłada się do terminala i potwierdza transakcje PINem, a kredytową – przejeżdza paskiem i podpisuje transakcję. Tak, tak – żadnego pinu, nic, po prostu się podpisujesz, a miliony znikają z konta
;) Sprzedawca może poprosić Cię o jakiś dokument, ja miałam raz taką sytuację, ale nie wiem, czy to standard, bo to był jeden z tych rzadkich razów, gdzie nie przeszła płatność jako debetowa. Jedynie jeszcze kupując bilety na metro musiałam wybrać Credit Card – inaczej wyskakiwał błąd (wspominałam o tym też w 1. części). W pozostałych sytuacjach - płaciłam głównie w sklepach z ubraniami, pamiątkami, czasem bilety do jakichś atrakcji – wszędzie bez problemów
;) A, właśnie! Przed wyjazdem najlepiej zadzwońcie do swojego banku i zgłoście wyjazd. Z tym, że karta i tak może być zablokowana z automatu i nawet zgłaszanie . U mnie na szczęście wszystko było okej i ominęła mnie przyjemność kombinowania jak zadzwonić na infolinię, żeby nie zapłacić milionów monet za połączenie (na wszelki wypadek, jakby się miało komuś przydać – Skype
;)). ubezpieczenie wystarczy poczytać parę postów z forum na temat cen w amerykańskich szpitalach, żeby stwierdzić, że ubezpieczenie w USA to podstawa. Szczerze mówiąc szczególnie nie wgłębiałam się w porównywanie ofert róznych ubezpieczycieli i nie będę udawać eksperta. Ja akurat wybrałam Wartę, skupiłam się na ubezpieczeniu medycznym, NWW/OC/ubezpieczenie bagażu mnie nie interesowało. Koszty leczenia do 250 000 zł, żałowałam później, że mogłam wziąć więcej. Na całe szczęście nie musiałam testować jak to wszystko działa w praktyce, ufff!hot dogi
:Dfood trucki/budki/wózki - jedzenia na ulicach można kupić wszędzie. Nie tylko wspomniane hot dogi, ale też donuty, kebaby, precle, soki, frytki, burgery... W czasie lunchu nowojorczycy ustawiają się w kolejce żeby kupić coś do jedzenia, więc zgodnie z logiką tłumu - tam gdzie kolejka, tam dobre jedzenie - podążałam za nimi
:D Wam też polecam to rozwiązanie. A kojarzycie z filmów słynne niebieskie samochody z panem sprzedającym lodem i charakterystyczną, zapowiadającą go muzyczką? Tak tak, to naprawdę tak funkcjonuje
:D Oczywiście trudno spotkać go na Manhattanie, ale ja akurat mieszkałam niedaleko szkoły, więc parę razy dziennie przejeżdzał niedaleko. Lody wprawdzie były paskudne, okropnie sztuczne, no ale musiałam spróbować
:D Internet ...o który raczej nie musicie się martwić
;) WiFi w NY jest naprawdę prawie wszędzie - każde nieco bardziej popularne miejsce ma hotspot, nie trzeba też sprzedawać danych, żeby z niego korzystać (wyjątek to na jedynie Empire z tego co pamiętam, gdzie chcieli e-maila). Wystarczy zaakceptować regulamin i już można śmigać. Także na każdej podziemnej stacji metra jest WiFi, że się już powtórzę
;) Jeżeli jednak Internet jest Wam potrzebny cały czas, to T-Mobile ma ofertę specjalnie dla turystów - za 30$ mamy 2 GB i 1000 minut oraz darmowe smsy. Więcej info tutaj - https://prepaid-phones.t-mobile.com/pre ... urist-plan. Salony T-Mobile spotkacie na każdym kroku. poruszanie się po NY dobra wiadomość! na Manhattanie naprawdę ciężko się zgubić
:D dzięki linijkowemu układzie ulic i numerkowym oznaczeniom nawigacja jest naprawdę prosta. Aleje biegną wzdłuż wyspy, zaś przecznice wszerz, a E/W wyznaczają, czy dana ulica znajduje się na wschód czy na zachód od 5th Ave., np. E 72nd Street. Nie wiem czy moje tłumaczenie jest w jakikolwiek zrozumiałe, ale uwierzcie mi na słowo - w praktyce jest to naprawdę proste
:) Ja ściągnęłam sobie mamy Googla, dzięki czemu mogłam z nich korzystać w trybie offline, też dobre rozwiązanie. cdn.
malyczak
17 października 2017 19:30
Odpowiedz
Twoja relacja jest lepsza niż (pewnie) Ci się zdaje
:) Fajnie się czyta. Czekam na cdn (może znajdzie się coś o przejazdach do i z okolic NYC
:) )
aero
20 października 2017 23:29
Odpowiedz
@malyczak tak tak, będzie! Co prawda jakoś specjalnie dużo nie zwiedziłam, bo tylko wycieczki jednodniowe, ale może kogoś zainspiruje!Jutro rano wrzucę kolejną część, bo zjadłam cały Internet i zdjęcia się nie wgrały. A trochę ich będzie
:D
shoegaze
21 października 2017 12:44
Odpowiedz
Super, mega zazdroszczę...Upper West/Upper East <3 <3 <3
firley7
31 października 2017 13:21
Odpowiedz
Bardzo intensywna wycieczka (8 godzin w autobusie, upał).Zdjęcia mówią same za siebie - było warto
:)
aero
4 listopada 2017 20:57
Odpowiedz
cccc napisał:Swietna Relacja i fajne fotki!
:) Podoba mi sie motywacja i takie ambitnie zwiedzanie.Korzystalas moze z New York Pass?Czekam na ciag dalszy.Pozdr.Przepraszam bardzo, teraz dopiero zauważyłam pytanie, więc odpowiadam (z małym poślizgiem
:P ), bo nieładnie tak ignorować ludzi! Ogólnie to myślałam i przeliczałam, no i wyszło na to, że mi się nie opłacało
;) Mając dużo czasu w Nowym Jorku można zaoszczędzić na muzeach, chodząc wtedy, kiedy jest darmowe, można też nie płacić sugerowanej ceny za wstęp, a własną, która bardziej odpowiada portfelowi. Z NY Passa interesowało mnie więc właściwie jedynie wejście na Empire i Top of the Rock (One World Observatory nie ma), czyli +- 80$. Koszt takiej karty to jak sprawdziłam przed chwilą 119$ za 1 dzień, no więc rachunek jest prosty. Ale ale! Jeżeli ktoś ma rzeczywiście mało czasu, a chce zobaczyć dużo, to może się zastanowić, ze względu na uniknięcie stania w długich kolejkach. Tylko pytanie, czy takie zwiedzanie na ilość ma rzeczywiście sens
;) Więc wszystko zależy od Twojego stylu zwiedzania. tutaj można obczaić ceny - https://www.newyorkpass.com/new-york-pass-prices.php - 208$ za 3 dni dla przykładu, a to i tak cena promocyjna
:shock: NY Pass to nie jedyna taka karta, są też inne jak coś, ale sprawa wygląda bardzo podobnie. Jakby były jeszcze jakieś pytania to z miłą chęcią odpowiem. Postaram się w krótszym terminie!
:D@firley7 dziękuję za wszystkie komentarze! 8h w autobusie to jeszcze nie tak źle, bo ja przyzwyczajona jestem do Polskiego Busa i tej wspaniałej ilości na nogi, gorzej było z wstawaniem w środku nocy (i to dosłownie, bo dojazd na dworzec trochę trwał - nie mieszkałam na Manhattanie).
grzegorz40
25 grudnia 2017 20:59
Odpowiedz
Dobrze zaopatrzony sklep z pamiątkami jest jeszcze naprzeciwko Liberty Bell, po drugiej stronie trawnika, w Philadelphia Bourse Building. W budynku mieściła się najstarsza giełda towarowa w Stanach. Teraz na dole jest centrum handlowe, m.in. ten sklep z pamiątkami. Można też coś zjeść.
aero
26 grudnia 2017 11:20
Odpowiedz
O widzisz, to ja tam nie zaglądałam nawet, bo nie miałam pojęcia, że to centrum handlowe
;) Dzisiaj/jutro kolejna, przedostatnia chyba część, chcę się spiąc przed końcem tego roku
:mrgreen: Zapraszam!
aero
30 grudnia 2017 12:09
Odpowiedz
Koniec roku to czas podsumowań, więc idealnie się złożyło, bo czas podsumować całą relację
:D Zapraszam więc na quasi-literacki twór mego szalonego mózgu! Będzie to niby-FAQ, z różnymi pytaniami, które wpadły mi do głowy. Niektóre będą się powtarzać, niektóre mogą wydawać się głupie, ale proszę się nie obrażać
:mrgreen: Siema Aero, powiedz mi, ciężko ogarnąć zorganizowanie takiego wypadu do NY?Oczywiście, że nie. Jedyny problem to... ceny :/ Nowy Jork bardzo się niestety ceni, mi na szczęście odpadł problem z noclegiem. Napiszę mniej więcej kwoty, jakie trzeba sobie liczyć przy uwzględnianiu budżetu:obiad w taniej restauracji: 10$ (korzystałam z TripAdvisora i filtru: tanie restauracje
:D) bilet na komunikację na tydzień: 32$taras widokowy: w zależności, jaki wybierzemy, ale trzeba liczyć przynajmniej 35$. Taniej jest na One World Observatory, bo widziałam, że bilet można dorwać za 27$, ale nie jest to bilety do muzeum: polecam nie przejmować się opłatą sugerowaną i dawać tyle, na ile Was stać
;) ceny w sklepach: niestety nie ma tutaj Walmartu, ale są inne supermarkety. Ogólnie cena żarcia w USA nie jest powalająca, problem jest w jego jakości
:P I to, że większość rzeczy występuje w rozmiarze XXXL (mleko/soki sprzedawane na galony, 1l opakowania nie kupisz)mniej podstawowe potrzeby
;) ceny ubrań: może doprecyzuję: ceny ubrań marek uważane za dobre jakościowo w Polsce
:D mega tanioceny elektroniki: też taniej, ale to raczej każdy wie
:D O co chodzi z tym taxem? Ceny na półce to nie ceny ostateczne, przy kasie doliczany jest jeszcze podatek, którego wysokość zależy od stanu. Np. na Florydzie jest bardzo niski, coś koło 6%, dla Nowego Jorku zaś - 8,875%
;) Z moich zakupów wynika, że rzeczy przecenione już ostatecznie nie są nim objęte (czerwona metka), co do jedzenia na mieście - w niektórych miejscach jest doliczany, gdzie indziej nie, bo jest już wliczony w cenę (?), więc bądź tu człowieku mądry
:D Polecasz jakieś fajne miejsce, gdzie można tanio zjeść?Nie tylko tanio, ale BARDZO tanio. Uwielbiam 2Bros Pizza, gdzie można kupić duży kawałek pizzy za 1$ (bez żadnych dodatkowy opłat). Mają dużo lokali w całym mieście, z tym, że trzeba nastawić się na czekanie w kolejce, no i lokale raczej nie pozwalające cieszyć oka
;) ale naprawdę pizza jest przepyszna! Ile dni najlepiej poświęcić na zwiedzanie?Dla mnie takie minimum to 3 dni, optymalnie myślę, że tydzień? Wtedy można wpaść na Brooklyn, posiedzieć dłużej w Central Parku, czy nawet wybrać się na plażę
:D Ale oczywiście jak widać na moim przykładzie można siedzieć i miesiąc i się nie nudzić
:DJest coś, co chciałaś zobaczyć, a nie zdązyłaś?Mimo tego całego miesiąca i tak nie udało mi się wszystkiego ogarnąć. Na pewno żałuję, że nie zajrzałam do muzeum - The Frick Collection. Chciałam też zwiedzić siedzibę ONZ, po przestudiowaniu cen, stwierdziłam jednak, że zobaczenie frontu mi starczy, ale to też mi się nie udało. Oprócz tego na pewno wycieczka do Bostonu (jednodniowa, co prawda jedzie się 4 godziny, ale co to dla mnie
:D)Dobra, mam 3 dni w Nowym Jorku, co polecasz?+któryś z tarasów widokowych koniecznie! +spacerek ulicami Manhattanu bez konkretnego celu
:D Polecam Midtown, bo jest najbardziej reprezentatywne
;) (Rockefeller, Flatiron, Bryant Park)+rejs statkiem, z panoramą Manhattanu (np. darmowym promem na Staten Island, widać też Statuę)+widok na Manhattan z Brooklynu, do tego DUMBO, a potem przejście się Mostem Brooklyńskim+oczywiście Central Park (no chyba, ze brzydka pogoda :/) +MET muzeum (chociaż na 2h) +o, o Times Square zapomniałam - nocą i najlepiej krotka wizyta (odsyłam do części #2) +Dolny Manhattan, razem z World Trade Center Memorial (na muzeum chyba już nie starczy czasu, chyba, że odpuści się MET)+chociaż raz przejechać się metrem
:DDD kurczę, trochę tego wyszło, zakładam więc, że macie PEŁNE 3 dni. Hmmm, to który taras mam wybrać? Nie mogę się zdecydować :/ w części #1 są dokładne plusy i minusy każdego tarasu, mi się najbardziej podobało Empire, chociaż było najdroższe: 38$. Jednak większość ludzi woli Top of The Rock, więc no, jestem w mniejszości
:D Jeżeli masz wybrać tylko jeden, to zdecydowanie albo Empire, albo Top of the Rock, bo to takie klasyki. Panorama z nich też jest bardzo zbliżona. Jeżeli zaś dwa: to wybrałabym Empire lub Top, a do tego One World, bo zapewnia zupełnie inny widok. Jak najlepiej poruszać się po mieście? Metro+nogi+mapy Google'a, ściągnięte wcześniej i używane w trybie offline. Hej, zastanawiam się czy opłaca się kupować NY Pass czy może sobie darować?Pozwalam sobie zacytować samą siebie
:D Quote:Ogólnie to myślałam i przeliczałam, no i wyszło na to, że mi się nie opłacało
;) Mając dużo czasu w Nowym Jorku można zaoszczędzić na muzeach, chodząc wtedy, kiedy jest darmowe, można też nie płacić sugerowanej ceny za wstęp, a własną, która bardziej odpowiada portfelowi. Z NY Passa interesowało mnie więc właściwie jedynie wejście na Empire i Top of the Rock (One World Observatory nie ma), czyli +- 80$. Koszt takiej karty to jak sprawdziłam przed chwilą 119$ za 1 dzień, no więc rachunek jest prosty. Ale ale! Jeżeli ktoś ma rzeczywiście mało czasu, a chce zobaczyć dużo, to może się zastanowić, ze względu na uniknięcie stania w długich kolejkach. Tylko pytanie, czy takie zwiedzanie na ilość ma rzeczywiście sens
;) Więc wszystko zależy od Twojego stylu zwiedzania. tutaj można obczaić ceny - https://www.newyorkpass.com/new-york-pass-prices.php NY Pass to nie jedyna taka karta, są też inne jak coś, ale sprawa wygląda bardzo podobnie. Jak tam pogoda w lipcu i sierpniu? Gorąco?Zdecydowanie gorąco
:D Najgorsza jest jednak bardzo duża wilgotność. Chociaż ja i tak podobno nie trafiłam na jakieś super-hiper-mega-upalne-lato, więc mi się udało. Nie jestem osobą lubiącą upały, jednak jakoś przeżyłam. Podstawa to coś na głowę i filtr. Myślisz, że wakacje to dobry termin na odwiedzenie Nowego Jorku?Zdecydowanie nie
:D Haha. Jakbym mogła, to wolałabym się wybrać we wrześniu/październiku, ale #studia. Na pewno też chciałabym zobaczyć Central Park w wydaniu jesiennym! Zimowy Nowy Jork jakoś mnie nie kręci, ale może dlatego, że nie jestem jakąs wielką fanką świąt.Czy kolejki są naprawdę tak długie, jak wszyscy straszą (głównie Ty
:D)?Tak
:D polecam więc zawsze jeśli jest taka możliwość kupować bilet online, szczególnie na tarasy widokowe. Na Empire miałam swoją mała chwilę triumfu, kiedy to wziuuuuu, mijałam całą kolejkę na przynajmniej 20 minut stania, bo bilet kupiłam wcześniej
:D Chwilą tą jednak nie mogłam się aż tak długo nacieszyć, bo to był bilet normalny, a nie VIPowski, pozwalający ominąć kolejkę do wind
:lol:
:lol:
:lol: Jakieś rzeczy, które cię zaskoczyły? To, że wszyscy tutaj chodzą na czerwonym świetle. To, że wszechobecne taśmy do wyznaczania kierunku kolejki (nawet do sklepu Apple'a). To, że ludzie stoją kulturalnie w kolejce do autobusu
:D. I ogólnie we wszystkich kolejkach. To, że rzeczywiście każdy sprzedawca pyta się How are you?Planujesz wrócić kiedyś? Na pewno
:D Dziękuję wszystkim za uwagę, mam wielką nadzieję, że się podobało! Jakbyście mieli jeszcze jakieś pytania - tym razem nie wymyślone przeze mnie, haha - walcie śmiało
:mrgreen:
manyaky
2 stycznia 2018 04:55
Odpowiedz
Bardzo fajna relacja i zazdroszczę takich fajnych znajomych, którzy przygarnęli aż na miesiąc.Mi było mało po 7 dniach, ale widzę, że miesiąc to również nie tak dużo czasu i zawsze pozostaje niedosyt.
;)Zaskoczyło mnie, że w okolicach Williamsburga nie wpadłaś do naszego swojskiego Greenpointu (chyba że nie robiłaś fotek) - plotki o tym, jakoby nie był już polski są bardzo przesadzone. Dzięki jeszcze raz za zdjęcia, bo przywołują wspomnienia i życzę szybkiego powrotu.
cccc
2 stycznia 2018 15:55
Odpowiedz
@Aero, @manyaky byliscie moze w polskiej restauracji w NY, ktora mozecie na pewno polecic?
aero
2 stycznia 2018 18:49
Odpowiedz
@manyaky o właśnie, zapomniałam napisać o Greenpoincie. Miałam się wybrać, ale akurat wtedy źle się czułam i zostało to odłożone za parę dni. No i tak się złożyło, że w końcu nie zdążyłam
:| Byłam za to chwilę na Ridgewood na Queens, które aktualnie jest chyba bardziej polskie, bo ceny są o wiele niższe. Jest polski bank, parę sklepów też widziałam z szyldami, no i język polski rzeczywiście się co chwilę słyszy. Bliskość Williamsburga (i Manhattanu) sprawiła, że mieszkanie na Greenpoincie teraz jest o wiele droższe jak ileś lat temu i coraz mniej tam Polaków. Tak przynajmniej to mi zostało przedstawione
:D @cccc niestety nie polecę, bo polską kuchnię miałam na co dzień - albo ja coś gotowałam (a raczej próbowałam
;)), albo znajomi.
manyaky
2 stycznia 2018 23:09
Odpowiedz
cccc napisał:@Aero, @manyaky byliscie moze w polskiej restauracji w NY, ktora mozecie na pewno polecic?Pozdr.Nie byłem, ale przechodziłem obok Polka dot na Greenpoincie i widziałem, że mieli jakieś menu dnia - gołąbki itp. Trochę ciągnęło do tradycji ze względu na dietę fast-foodową, ale się powstrzymałem.Code:https://www.yelp.pl/biz/polka-dot-greenpoint
cccc
24 stycznia 2018 07:49
Odpowiedz
manyaky napisał:Nie byłem, ale przechodziłem obok Polka dot na Greenpoincie i widziałem, że mieli jakieś menu dnia - gołąbki itp. Trochę ciągnęło do tradycji ze względu na dietę fast-foodową, ale się powstrzymałem.Code:https://www.yelp.pl/biz/polka-dot-greenpointSzkoda, ze czasu nie starczylo na polska restauracje podczas moich szalonych weekendow w NY.Ciekaw jestem jaka jakosc polskich potraw?Kilkanascie lat temu mialem okazje sprobowac w polskiej dzielnicy w Chicago, ale jakosc byla mizerna.Pozdr
sansibear
17 kwietnia 2018 06:29
Odpowiedz
@Aero twoja relacja jest genialna i odpowiedziała na wiele moich wątpliwości przed majowym wyjazdem do USA. Na swojej trasie też mam m. in. Philly (teraz już wiem jak światowcy mówią
;) ), Waszyngton i kulminacyjne 3 dni w NY. Właśnie z Nowym Jorkiem mam związane pytanie dotyczące okolic hotelu w którym się zatrzymam - Holiday Inn Manhattan-Financial District, 99 Washington St. Będę na zorganizowanej wycieczce, więc z przewodnikiem mamy zaplanowane "zaliczenie" najważniejszych atrakcji (rejs wokół Statuy, Wall Street, Ground Zero, Brooklyn Bridge, górny Manahattan i wjazd na Empire State Building). Moje pytanie dotyczy atrakcji turystycznych, klimatycznych miejsc wokół hotelu, do których warto wybrać się wieczorową porą po powrocie ze zwiedzania w/w. Zakładam, że wokół dzieje się dużo i nie chciałbym tracić czasu na bezcelowe chodzenie, kiedy mogę pójść w miejsca wskazane przez doświadczonych travellerów
:) Czy pobliski Battery Park jest dobrym miejscem na wieczorne wino pod gwiazdami?
cccc
18 kwietnia 2018 03:18
Odpowiedz
sansibear napisał:Czy pobliski Battery Park jest dobrym miejscem na wieczorne wino pod gwiazdami?Pogielo czy niewiedza, ze konsumpcja alkoholu w miejscach publicznych zabroniona?Pozdr.
aero
22 kwietnia 2018 13:23
Odpowiedz
Bardzo się cieszę, że się przyda
:D ja akurat na Manhattanie nie spałam, ale co mogę doradzić: ogólnie to prawie wszystkie parki są zamykane na nic, jednak z tego pamiętam Battery nie ma żadnego ogrodzenia, więc chyba można uznać go za całodobowy? Na pewno fajnie sobie siąść na ławeczce z widokiem na Statuę Wolności, ale ja bym polecała jednak okolice Brooklyn Bridge Park. Co prawda nieco dalej, ale spacerkiem nie jest daleko, okolice też są bardzo turystyczne. No i jak coś zawsze zostaje metro. Dla panoramy naprawdę warto, jest tam też o wiele więcej miejsca, można siąść na trawce. Przetestowane, polecam
;)
Tu się od razu przyznam do bardzo wstydliwego faktu z mego życiorysu – otóż całe moje życie byłam pewna, że ta słynna scena z Rocky’ego ma miejsce w Waszyngtonie. No wiecie, za dzieciaka się przez przypadek widziało fragment filmu i akurat zapamiętało: malujący się w oddali wysoki obelisk (oczywiście wtedy nie znałam tak profesjonalnego słowa) i no-no-ten-basen (po wizycie w Waszyngtonie nieco się doedukowałam i tak – Washington Monument i Lincoln Reflecting Pool ;) podróże to jednak kształcą!). I tak oto sobie żyłam spokojnie i błogo w tej nieświadomości. Taki trochę pszypau, no ale filmu nigdy w całości nie oglądałam (muszę nadrobić!), więc mam nadzieję, iż mi wybaczycie, szczególnie, że zdobyłam się na odwagę, aby o tym opowiedzieć!!! :mrgreen:
wspomniane muzeum
Washington Monument Fountain - ocena 4,9 na Google Maps :mrgreen:
udało mi się zrobić zdjecie akurat w trakcie tej milisekundy, w której nikt nie robił sobie z nim zdjęcia ;)
a tutaj ściąga z planem treningowym - większość ludzi ogranicza się do biegania po schodach góra/dół
Hej, hej, Aero, to nie czas na wspominki! – zawołacie. Dokładnie, nie ociągamy się, dalej w drogę! Do muzeum już nie miałam za bardzo czasu wstąpić (plus przypominam, #budżetowo), jednak jakbyście mieli więcej czasu to wg. użytkownikom TripAdvisora - warto. Myślę, że można zaryzykować i im zaufać :lol: Ja zaś moją wędrówkę kontynuuję dalej główną ulicą – kierunek: centrum! a dokładnie Ratusz. Po drodze mija się dużo fajnie wyglądających muzeów, które z miłą chęcią bym odwiedziła. Szczególnie Barnes Foundation (mam słabość do impresjonizmu).
ta główna ulica to Benjamin Franklin Pkwy, z wiszącymi wzdłuż niej flagami państw
w oddali widać Ratusz
...coraz blizej!
No i jesteśmy! Na zdjęciu nie wygląda pięknie, ale na żywo robi wrażenie – wielkością, architekturą i to jak fajnie kontrastuje z otaczającymi go wieżowcami. Tuż obok jest Kościół Masoński, który można zwiedzić (z czego co czytałam – warto ;)). Wybaczcie te mało profesjonalne wstawki pt. Nie byłam, ale słyszałam, że…, no ale co zrobić! Kolejna torebka sama się nie kupi :/
tyle zachwytów, że Ratusz taki ładny, a tu tylko jedno zdjęcie? Upsss :/ wybaczcie, ale zdjęcia nie oddawały jego piękna :(
A teraz nastąpi mały pokaz zdjęć, prezentujący mój spacer po centrum Filadelfii, mający na celu zachęcić do odwiedzin!
A teraz uwaga! przerwa na jedzenie! Ogólnie to wybrałam sobie dość ciekawą miejscówkę na żarcie - Reading Terminal Market. Mnóstwo ministanowisk skupione w jednej hali, z najróżniejszymi potrawami do wyboru. Ale wybór mógł być tylko jeden!!!!
ja byłam za głodna, żeby robić zdjęcia, to jest ze strony http://www.visitphilly.com
Jestem pewna, że w każdym szanującym się przewodniku po Philly na liście TO DO znajduje się zjedzenie cheesesteaka! A jeżeli nie ma, to znaczy, że przewodnik się nie szanuje! :mrgreen:
Carmen's Famous Italian Hoagies & Cheesesteaks - o tutaj jadłam
szczerze mówiąc nie mam pojęcia, czy ten mój był wybitny na tle innych cheesesteaków, bo to mój pierwszy w życiu. Moim kryterium była długość kolejki, no i Barack Obama kiedyś ich odwiedził i zrobił sobie fotkę (tu już jako ciekawostka, a nie kryterium :D). Wybór był dość duży, szczerze mówiąc nie wiem co w końcu zamówiłam, bo za cholerę nie mogłam zrozumieć Pani, a ona zdaje się mnie :DDD Zapłaciłam coś koło 10$, porcja była naprawdę duża. Mi smakowało, więc mogę polecić. Ale czy był to NAJLEPSZY CHEESESTEAK W FILADELFII? Nie mam zielonego pojęcia. Ale odhaczę sobie na liście mustów, hehe.
zaraz obok Reading Terminal Market jest Chinatown
Zwiedzając mam tendencję do robienia wszystkiego na opak, więc po obiedzie czas na główną atrakcję: Niepodległościowy kompleks (moja nazwa własna, bo Independence National Historical Park to trochę za długo :(). Muszę przyznać, że był to całkiem udany pomysł: kolejki, które widziałam rano zniknęły, więc polecam, 10/10 :D
na wprost Independence Hall, po prawej budynek, gdzie znajduje się dzwon, musicie go sobie wyobrazić, bo nie umiem kadrować :lol:
a ten trawnik to Independence Mall się nazywa :D
Może tak bardzo w skrócie (oczywiście wszystko z Wikipedii)
Independence National Historical Park (uff, skopiowałam) to zespół budynków/miejsc, związanych z amerykańską rewolucją i ogólnie powstaniem USA. Najważniejszy jest zdecydowanie Independence Hall, gdzie podpisano Deklarację Niepodległości oraz Konstytucję Stanów Zjednoczonych. To właśnie tutaj znajdował się także Liberty Bell, który został przeniesiony do oddzielnego budynku (tego po prawej, co go nie widać na zdjęciu ;)).
Dzwon jaki jest, każdy widzi :D aby się do niego dostać trzeba przejść kontrolę. Oglądanie go jest za darmo ;)
Tak samo zresztą jak wizyta w Independence Hall. Problem jest jednak w tym, że wizytę trzeba zaklepywać z wyprzedzeniem, a że mój wyjazd był raczej spontaniczny, to biletów online już nie było. No chyba, że stawicie się o 8.30 rano przed Visitor Center. A więc zamiast poznawać historię Ameryki na żywo zajęłam się bardziej prozaiczną czynnością – szukaniem toalety :/
PS jest w Visitor Center – tak samo jak jedyny sklep z pamiątkami w całej Filadelfii, na który natrafiłam. Jako monopoliści na rynku ceny mają odpowiednio wysokie :/ no ale czego się nie robi dla kolejnego magnesu do kolekcji! (parafrazując pewien piękny tekst literacki: cały dom zawalony magnesami ;))
PS2 oczywiście problem z dostępnością dotyczy tylko miesięcy wakacyjnych, myślę, że w w takim listopadzie można się tam dostać bez problemu. W styczniu i lutym bilety nie są w ogóle potrzebne ;) więcej info tutaj –www.nps.gov/inde/planyourvisit/independencehalltickets-individualsandfamilies.htm
tutaj widać ustawiającą się kolejkę, czekającą na wejście o danej godzinie. Wszystko jest ładnie odgrodzone oczywiście, żeby nikt bez biletu (nawet darmowego) się nie przedarł
Te PS nieco mylące, bo jeszcze ktoś mógł pomyśleć, że to koniec relacji. Hehe, nie ma tak dobrze :D Teraz kierujemy się w stronę Elfreth’s Alley. Nazwa Wam nic nie mówi? To historyczna uliczka, przy której znajdują się 32 domy zbudowane od 1728 do 1836. Uwielbiam takie klimatyczne uliczki i małe urocze domki, więc bardzo mi się tam podobało. Rozumiem jednak, jeżeli nie będziecie podzielać mojego entuzajzmu, ale – BĄDZICIE SILNI! WYTRWAJCIE! W ramach ciekawostki – 29 z nich jest cały czas zamieszkane :D Więc nie zdziwcie się, jeśli robiąc zdjęcie ktoś Was nagle przeprosi, bo blokujecie mu wejście do domu (ha, zgadnijcie kto tak zrobił? Ale pan był bardzo miły, na pewno już się przyzwyczaił. Jakbym mieszkała w takim ładnym domku to myślę, że nawet bym turystów przecierpiała, szczególnie, że akurat nie jest to miejsce bardzo popularne).
jeszcze nie Elfreth's Alley :D
...ale teraz już tak :D
Obawiam się, że moja wena artystyczna się wyczerpała, więc teraz będzie krócej – obrazkowo-punktowo.
Society Hill – dzielnica z największą koncentracją oryginalnych XVIII- i XIX-wiecznych budynków w USA. Tutaj także znajduje się Muzeum Narodowe Pamięci Tadeusza Kościuszki - znajdujące się w Filadelfii w domu pod adresem 301 Pine Street, w którym przez 6 miesięcy w latach 1797–1798 mieszkali Tadeusz Kościuszko oraz Julian Ursyn Niemcewicz. [za: Wikipedia]
South Street – jedna ze słynniejszych ulic w Filadelfii (jednak niestety nie na tyle, żebym wiedziała o niej cokolwiek przed wizytą tutaj :D). Klimat dla mnie typowo hipstersko-młodzieżowy. Dużo knajp, pubów, dziwnych sklepów i dziwnych ludzi. Taki trochę inny świat.
I to już właściwie koniec mojej wycieczki do Filadelfii! Żeby dostać się na przystanek MegaBusa skorzystałam z metra, bo bardzo lubię korzystać z komunikacji miejskiej, szczególnie po całym dniu chodzenia :D
wrzucam jeszcze na koniec, bo uwielbiam żółty kolor na budynkach
Rozłożyłam się jeszcze na huśtawce przed dworcem z książką, czekając na autobus. Miał być teoretycznie o 21, teoretycznie, bo najpierw przyjechał spóźniony 30 minut, a później się okazało, że kierowca przekroczył maksymalny czas jazdy i musi mieć godzinę odpoczynku :D Zgadnijcie, kto wracał metrem o godzinie 1 w nocy? :/ Ale było warto! Wycieczkę do Filadelfii bardzo polecam każdemu. Ma zupełnie inny klimat jak Nowy Jork, bardziej spokojny, na luzie, no i przede wszystkim odczuwa się, że to rzeczywiście miejsce z historią .
cdn. O widzisz, to ja tam nie zaglądałam nawet, bo nie miałam pojęcia, że to centrum handlowe ;)
Dzisiaj/jutro kolejna, przedostatnia chyba część, chcę się spiąc przed końcem tego roku :mrgreen: Zapraszam!plażowanie!
Proszę wyciągnąć swoje parawany, ręczniki i dmuchane jednorożce i pączki, idziemy na plażę! Ale jak to tak? Nowy Jork i plaża? :o Hoho, jest plaża, i to nawet więcej jak jedna! Oczywiście jest to opcja z cyklu niekoniecznie. Jeśli chcecie jednak KONIECZNIE wybrać się na plażing i smażing (no, może nie w grudniu :D), bo akurat macie w NYC więcej czasu to szybko, specjalnie dla Was zrecenzuję!
Coney Island Beach
Zaczynam od niej, bo zdecydowanie najsłynniejsza, właściwie przed przyjazdem tutaj jedyna, o której słyszałam. Z wielkim wesołym miasteczkiem obok i dłuuugą promenadą. Chcesz odpocząć od zgiełku NYC? Ojjj, to nie tutaj, bo tutaj ewentualnie nieco zmniejsza się poziom decybeli :D Nie jest to więc zdecydowanie miejsce na odetchnięcie. Ja na Coney byłam raczej w celach reporterskich, czy rzeczywiście jest tyle ludzi. Odpowiedz brzmi: tak :D A to był środek tygodnia, więc wolę nie wiedzieć co się dzieje w weekend. Ogólnie plaża jest zadbana, bardzo szeroka, są też oczywiście ratownicy. Ja jednak wolę mniej uczęszczane miejsca
hej hej hej, a gdzie te tłumy? Ktoś tu nas chyba oszukuje!? Ha, nie mogłabym! Po prostu odeszłam duuuży kawałek od epicentrum
Brighton Beach
Zaraz obok Coney, ale tłumy nieco mniejsze. Słowo-klucz: mniejsze. Tutaj z cyklu: ciekawostki przyrodnicze. W okolicy jest mnóstwo domów spokojnej starości, a idąc na plażę co chwilę napotyka się starsze osoby rozmawiające na ławkach. Zupełne przeciwieństwo Manhttanu.
Rockaway Beach
Samą atrakcją tutaj jest dojazd na plażę pociągiem – zerknijcie sami na mapkę. Jadąc więc subwayem widzimy za oknem (dość brudnym, jak to w MTA) domki nad samą wodą, łódki na sprzedaż wystawione przy ulicy czy tereny bagnistopodobne. Tego w Nowym Jorku to bym się nie spodziewała :D Ze względu na dość duże (hehe, mało powiedziane) oddalenie od Manhattanu ludzi jest zdecydowanie mniej. A kierując się jeszcze bardziej na zachód, w kierunku Fortu Tilden można znaleźć swój prawie-że-prywatny kawałek plaży (i koniecznie ogrodzić go parawanem!!!) :D
w pomarańczowym kółku są te domki, których zdjęcie widzicie poniżej ;)